W prawie 100-letniej historii Unii nie było jeszcze przypadku przerwania rozgrywek po pierwszej rundzie z powodu panującej na świecie epidemii. Niewiele jednak zabrakło, by ten sezon – mimo wszystko – zakończył się happy endem.
11 lipca 2019 roku – pierwsza drużyna „Dumy Swarzędza” rozpoczyna przygotowania do nowych rozgrywek. Kadra zawodnicza wygląda zgoła inaczej niż w poprzednim sezonie. Jeden z zawodników kończy przygodę z piłką, pięciu zmienia barwy klubowe, a czterech kolejnych idzie na wypożyczenia. W ich miejsce na ul. Św. Marcina 1 trafia siedmiu nowych piłkarzy, wszyscy z co najmniej III-ligową przeszłością. Dodatkowo Gerard Pińczuk, który w rundzie wiosennej wcześniejszego sezonu został wypożyczony z Warty Międzychód, na zasadzie transferu definitywnego przechodzi na stałe do Unii.
Po ciężko przepracowanym okresie przygotowawczym drużyna prowadzona przez trenera Pawła Boryczkę przystępuje do IV-ligowej rywalizacji. Wielu wskazuje swarzędzan jako faworyta rozgrywek. Na początku wszystko idzie zgodnie z planem. W pierwszych trzech kolejkach „niebiesko-biali” inkasują dziewięć punktów, bez problemu pokonując Kotwicę Kórnik (6:2), Obrę Kościan (5:1) oraz KS Opatówek (3:0). Swarzędzki walec niespodziewanie zatrzymuje się w czwartej kolejce. Unici przegrywają w Międzychodzie z tamtejszą Wartą 1:2. W efekcie spadają z 2. na 4. miejsce w tabeli. Tydzień później gubią następne punkty. Tym razem remisują u siebie z Victorią Września 0:0 i osuwają się w dół o kolejną lokatę w ligowej układance.
Oba mecze traktowane są jednak w klubie jako słabszy moment i cała drużyna chce udowodnić swoją wartość w 6. kolejce. Wtedy SKS jedzie do oddalonego o 150-kilometrów Ostrzeszowa, gdzie stacjonuje beniaminek rozgrywek – Victoria. Niestety podopieczni trenera Boryczki są bezradni w starciu z ostrzeszowskim zespołem i ostatecznie przegrywają aż 1:4. Po zakończeniu pozostałych meczów kolejki okazuje się, że „Duma Swarzędza” mająca być co najmniej w ścisłej czołówce ligi ląduje na 7. pozycji w stawce. Zarząd klubu dzień po porażce w Ostrzeszowie dziękuje Pawłowi Boryczce za współpracę i ponownie zatrudnia Patryka Kniata, który chwilę wcześniej kończy pracę w ekstraklasowej Wiśle Płock.
Powrót do Swarzędza trener Kniat ma bardzo udany. Unici przełamują serię trzech meczów bez wygranej, odnosząc u siebie zwycięstwo nad Centrą Ostrów Wielkopolski 3:1. Radosna atmosfera nie trwa jednak długo. Cztery dni po przełamaniu nieszczęsnej passy „niebiesko-biali” ponownie muszą schodzić z boiska w roli przegranych. Odnoszą porażkę na własnym terenie z Tarnovią Tarnowo Podgórne 0:1. W efekcie przesuwają się na odległe 10. miejsce w tabeli. Wtedy też, kiedy coraz więcej osób przestaje wierzyć w ten zespół, on na przekór wszystkim rozpoczyna wielki marsz w górę.
I tak od 9. kolejki aż do końca rundy jesiennej już tylko Pogoń Lwówek, w 11. serii gier, znajduje patent na grę SKS-u, pokonując go 0:3. W pozostałych bataliach to drużyna trenera Kniata jest górą. Pod naporem swarzędzkiej ofensywy padają kolejno: Polonia Kępno (3:1), LKS Gołuchów (2:0), Pogoń Nowe Skalmierzyce (2:0), Polonia Leszno (3:1), TPS Winogrady Poznań (6:0), Olimpia Koło (9:0), Ostrovia Ostrów Wielkopolski (7:4) oraz Lubuszanin Trzcianka (3:0). Dzięki fenomenalnej grze w drugiej części rundy jesiennej Unici w niespełna dwa miesiące awansują z 10. na 2. miejsce w ligowym zestawieniu. Co więcej do pierwszego LKS-u Gołuchów mają zaledwie jedne oczko straty. Są na świetnej pozycji wyjściowej, by wiosną zaatakować pozycję lidera…
Niestety tutaj historia Unii wspinającej się na szczyt wielkopolskiej IV ligi w sezonie 2019/20 kończy się. Prezesi wojewódzkich związków piłki nożnej podjęli decyzję o zakończeniu trwających rozgrywek w niższych ligach i tabele po zakończeniu rundy jesiennej traktują za wiążące w kwestii awansów (poza niektórymi dyskusyjnymi wyjątkami). Nowym beniaminkiem III ligi z województwa wielkopolskiego zostaje więc LKS Gołuchów.
Pingback: Unici wrócą do treningów w grupach. Mimo zakończenia sezonu