Trener pierwszej drużyny Unii – Jakub Ostrowski w rozmowie z Janem Piechotą mówi o poprzednim sezonie, ciągłym procesie budowy drużyny, ligowych rywalach i planach na przyszłość.
Jan Piechota: Jak Pan oceni, już tak zupełnie na chłodno, miniony sezon, który – przypomnijmy – po rewelacyjnej wiośnie Unici zakończyli na 3. miejscu?
Jakub Ostrowski: Na pewno traktujemy to jako duży sukces, ale również jako nagrodę za naszą ciężką pracę, którą wykonywaliśmy przez cały sezon. Rozgrywki były dla nas wyzwaniem z kilku powodów. Jednym z nich była przebudowa obiektów w Swarzędzu. W pewnym momencie stwarzało to problemy odnośnie samej bazy treningowej. Nie zawsze udawało się realizować treści treningowe w taki sposób, aby pozwalały przygotować się do każdego kolejnego meczu, które przez całą rundę jesienną graliśmy na wyjazdach, co też było dla nas nowym doświadczeniem.
Kolejnym powodem, który należy wziąć pod uwagę, był zupełnie nowy zespół. Drużyna powstała z trzech grup. Jedna grupa to zawodnicy, którzy zostali w Unii po spadku z III ligi, do nich doszła grupa juniorów i pojawiła się grupa zawodników z zewnątrz. Pierwsza runda w swoim planie miała „zbudować” ten zespół. Może nie do końca w kontekście samej gry i umiejętności piłkarskich, ale żeby się poznać i dotrzeć jako ludzie, uspójnić zasady i filozofię funkcjonowania drużyny.
Ważnym momentem dla nas przed rundą rewanżową był czas, który spędziliśmy na obozie przygotowawczym. W te kilka dni mogliśmy „zaserwować” drużynie w pigułce to, na co przy standardowym trybie przygotowań potrzebowalibyśmy dobrych dwóch, trzech tygodni. Oczywiście kwestia bycia zawodników ze sobą 24 godziny na dobę przez kilka dni daje szansę na cementowanie procesu tworzenia, bądź co bądź nowej Unii.
Jednym z kolejnych aspektów, który świadczy o „ wyjątkowości” poprzedniego sezonu, była kwestia rozgrywania rundy rewanżowej na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Z pewnością z perspektywy czasu możemy potraktować je jako atut, który w jakiś sposób mógł wpłynąć na nasze wyniki z rundy wiosennej. Trenując systematycznie przez cały czas byliśmy przygotowani na wymagania, jakie stawiała przed nami sztuczna nawierzchnia. Mogło być tak, że drużyny przyjezdne potrzebowały jakiegoś czasu na aklimatyzację. Ale o to trzeba byłoby zapytać gości.
Reasumując: to co się wydarzyło, wynik sportowy z poprzedniego sezonu, sprawił nam wszystkim ogromną satysfakcję – zawodnikom, działaczom, trenerom, wszystkim ludziom mniej lub bardziej związanym z Unią. Był ukoronowaniem, nagrodą za cierpliwość i konsekwencję w działaniu. Gratuluję jeszcze raz wszystkim, którzy do tego wyniku dołożyli swoją cegiełkę.
Kiedy rozmawialiśmy przed poprzednimi rozgrywkami, mówił Pan o budowie całkiem nowego zespołu. Po niespełna roku od tamtego wywiadu zapytam: czy uważa Pan, że udało się go już w całości zbudować?
Tworzymy nadal nową Unię. Dla nas bardzo cenną wartością, jaką mamy przed tym sezonem jest to, że wszyscy zawodnicy, którzy grali w poprzednim sezonie zdecydowali się kontynuować swoją grę w Unii. Świadczy to o tym, iż dobrze się tutaj czują i zależy im na reprezentowaniu barw Unii Swarzędz, a tym samym utożsamiają się i akceptują w pełni wizję budowania drużyny, jaką im zaproponowaliśmy. Każda grupa jest na tyle żywym organizmem, cały czas ewoluuje, cały czas można budować jej tożsamość, więc raczej przychylałbym się do stwierdzenia, że proces budowy trwa i będzie trwał nadal, w odpowiedzi na potrzeby zespołu. Na bazie tego co już się udaje, można udoskonalać kolejne elementy układanki, a te które nie do końca spełniają nasze oczekiwania poddawać procesowi modyfikacji. Uważam, że ten zespół będzie budowany cały czas. Cieszę się, że mamy ludzi, którzy zostali z nami po tamtym sezonie, bo oni już wchłonęli pewną filozofię funkcjonowania całego klubu i drużyny seniorskiej. Będziemy teraz bardzo delikatnie uzupełniać zespół nowymi twarzami. Nie chcemy tego jednak robić gwałtownie. Szukamy kolejnych rozwiązań, aby drużyna się rozwijała i aby każdy z zawodników rozwijał się zarówno pod względem sportowym, jak i jako człowiek. To jest dla nas niezwykle ważne i zwracamy na to szczególną uwagę. To, że każdy z zawodników jest najpierw człowiekiem, a dopiero później piłkarzem. Nie na odwrót.
Pytam, bo zmian kadrowych – w porównaniu z poprzednim sezonem – jest naprawdę niewiele.
Jest naprawdę niewiele i jest to odwołanie do tego, o czym mówiłem wcześniej. Nie chcemy robić na żadnym z etapów tworzenia drużyny rewolucji kadrowej. Stąd te niewielkie ruchy. Dołączyło do nas dwóch futbolistów. Oprócz tego w tej chwili trenują z nami zawodnicy, którym skończył się wiek juniora (mowa o piłkarzach z rocznika 1998 grających w ubiegłym sezonie w drużynie juniorów starszych Unii Swarzędz – przyp. J.P). Zobaczymy, czy część z nich dołączy na stałe do zespołu seniorów – nad tym się jeszcze zastanawiamy.
Marek Gołembowski, kapitan pierwszej drużyny, zakończył piłkarską karierę. Jak duże jest to osłabienie dla zespołu?
Marek ma swoje obowiązki i podjął taką a nie inną, z pewnością dla niego słuszną i przemyślaną decyzję. Jako trener zrobię wszystko, by zespół tego nie odczuł, ważne, żeby zaakceptować ten stan rzeczy i patrzeć w przyszłość. Ważne, żeby każdy z zawodników, który miał możliwość trenowania z Markiem, zabrał jego cząstkę. Zaangażowanie, profesjonalizm i te wszystkie cechy oraz wartości, które Marek swoją osobą reprezentował. Jeśli każdy zabierze choć odrobinkę, to na dobrą sprawę my Marka cały czas w szatni mieć będziemy.
Niedługo ma się rozpocząć reforma IV ligi, która doprowadzi do utworzenia jednej mocnej IV-ligowej grupy obejmującej całe województwo wielkopolskie. W jaki sposób zapatruje się Pan na zapowiadane zmiany?
Z pewnością będzie się to wiązało z awansem sportowym. W III lidze, która to w zeszłym roku została poddana reorganizacji, trenerzy i zawodnicy w niej grający, dawali sygnały, że ta liga jest inna, jest mocniejsza. Patrząc więc przez względy czysto sportowe myślę, że reforma IV ligi będzie dla nas korzystna. Jaki to będzie miało wydźwięk organizacyjno-logistyczny dla klubów i ludzi, którzy się tym zajmują to trudno mi się teraz wypowiadać. Niemniej podkreślam, iż pod kątem piłkarskim reorganizacja będzie rozwojowa.
W sezonie 2017/18 zamiast z Lubońskim KS-em, Lechią Kostrzyn i Zielonymi Lubosz przyjdzie nam grać z Wełną Skoki, Orłami Pniewy i Mieszkiem Gniezno – ten ostatni jak na IV-ligowe realia – jest naszpikowany gwiazdami. Co może Pan powiedzieć o naszych nowych rywalach?
W chwili obecnej trudno ocenić beniaminków. Nasza wiedza jest czysto teoretyczna, na praktyczne doświadczenia przyjdzie czas już niedługo. Bez wątpienia będziemy ich traktować z szacunkiem i nie będziemy stawiać się w roli faworyta przed meczami z nimi – bo to jest największa pułapka, w którą można wpaść. Nas interesuje Unia Swarzędz. To co robimy, jak pracujemy. Myślę, że jeśli będziemy dobrze wypełniać nasze obowiązki to, to czy będzie to drużyna z Pniew, z Gniezna, ze Skoków, czy też jakikolwiek inny klub, z którym przyjdzie nam rywalizować, stajemy na równi z nimi, od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Ale oczywiście skupiając się bardzo na tym, czego oczekujemy od siebie, i na tym na co mamy wpływ. Czynniki zewnętrzne nas nie interesują.
Kto będzie najtrudniejszym rywalem dla swarzędzan w nadchodzących rozgrywkach?
Unia Swarzędz. Dlaczego my sami będziemy dla siebie największym rywalem? Dlatego, że często jest tak, że z niewiadomych przyczyn stawiamy sobie ograniczenia lub granice, których nie chcemy przekraczać, bo z jakichś powodów jest nam z tym dobrze. Jeżeli jednak jesteśmy w zgodzie ze sobą i tworzymy grupę ludzi, którzy sobie ufają i którzy są w gotowości do podejmowania naprawdę mocnych wyzwań sportowych, do przesuwania granic, do akceptacji tego, że czasami będzie ciężko, że będzie bolało, do wyjścia z własnej strefy komfortu, to nie ma trudnych rywali. Bo wygrać ze sobą to jest już olbrzymi sukces.
Przez całą rundę jesienną Pana podopieczni grali na sztucznej nawierzchni, teraz znowu wracają na naturalne boisko. Trudno się będzie przestawić?
Zagadnienie zmiany murawy sztucznej na naturalną poruszyliśmy na jednym z pierwszych treningów. Zwracamy zawodnikom od początku okresu przygotowawczego uwagę na to, żeby wszystkie elementy piłkarskie, które mają związek z nawierzchnią, wypełniać z troską i dużym skupieniem oraz zaangażowaniem. Cały okres przygotowawczy spędzimy na naturalnej nawierzchni. Im więcej treningów, im więcej minut na naturalnej powierzchni tym szybciej będziemy mogli zapomnieć o sztucznej murawie. Oczywiście, jeżeli z różnych przyczyn będziemy musieli skorzystać z boiska ze sztuczną nawierzchnią – zrobimy to. Póki co jednak na razie unikamy sztucznej trawy. Mamy świadomość, że po półrocznym pobycie na sztucznej nawierzchni trzeba jakiś czas poświęcić na to, żeby sobie przypomnieć, jak piłka zachowuje się na naturalnej murawie. Wierzę, że sobie poradzimy.
Jaki jest najważniejszy cel pierwszej drużyny przed nadchodzącym sezonem?
Zależy nam na tym, żeby w sposób prawidłowy przygotowywać się do każdego kolejnego meczu. Aby tydzień wypełniony treningami do nadchodzącego spotkania był jak najbardziej zbliżony do naszych potrzeb. Jak dobrze przepracujemy cały tydzień, to zwiększają się szanse na realizację meczowych założeń. Ważne jest dla nas także utrzymanie dobrego poziomu relacji, który panuje w szatni między zawodnikami. Istotne jest to, by działali oni jako grupa dwudziestu paru chłopaków, a nie dwudziestu paru pojedynczych osób, które się przypadkowo spotkały. Każdy z nich jest tak samo ważny dla zespołu. Jeżeli będzie się dobrze działo w drużynie, i zadbamy o solidną i konsekwentną realizację planu pracy, to możemy być spokojni o to, co się będzie działo w każdym kolejnym spotkaniu. Jakie będą tego konsekwencje – czas pokaże. Doświadczenie poprzedniego sezonu daje podstawy wierzyć, że jakość naszej gry będzie na odpowiednio wysokim poziomie. Jaki to nam wygeneruje wynik sportowy – o tym porozmawiamy po sezonie.
fot. SKS Unia Swarzędz